Dziennik, kataryna i Komisja Europejska
Sprawa ujawnienia danych kataryny od początku wydawała mi się przykrywką do czegoś więcej.
Kolejne teksty "dziennikarzy" Dziennika, których autorzy martwią się o wszystko poza prawdą i pseudodebata, której uczestnicy nie wiedzą o blogach nic i mieszają jedną z najlepszych blogerek z internetowymi trollami, utwierdza mnie w tym podejrzeniu.
Moderatorzy tej akcji w nosie mają katarynę i nasze głosy.
Oni realizują jakieś zadanie.
Chciałbym się mylić, ale poszukiwania w google raczej nie skłaniają do optymizmu.
Świetny tekst na ten temat, jedyny (!!!), jaki udało mi się znaleźć w wyszukiwarce Salonu24 zamieścił cameel blisko rok temu.
Znalazły się pod nim tylko dwa komentarze.
Bardzo niebezpieczne niusy pojawiły się ostatnio w mainstream'owych mediach.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,5343913, Europarlament_uwaza__ze_blogi_sa_grozne.html
Pierwszym z nich jest informacja o dyskusji, jaka toczyła się w PE, a dotyczyła blogów.
Musi być jasne, kto stoi za blogerami. Najlepiej, by deklarowali to sami blogerzy - uważają europosłowie
Koniec z tym chaosem, koniec z niepodpisanymi blogami, koniec z niebezpiecznymi tekstami, które moga być czytane bez żadnej kontroli władzy.Oczywiście jak to w UE, wszystko w imię naszego wspólnego dobra, przecież wiadomo, że na takim niepodpisanym blogu można natknąć się na niepoprawne politycznie treści, można przeczytać o rzeczach, które eurodeputowani chcieli by ukryć.
Strach.
Popieram pluralizm mediów, szczególnie nowych mediów, których część stanowią blogi. Chciałabym jednak, by było jasne, kto za nimi stoi - wyjaśnia "Gazecie" autorka raportu, estońska socjalistyczna eurodeputowana Marianne Mikko, była dziennikarka. - Celem blogów jest pokazywanie prawdy, lecz niektórzy pod fałszywym nazwiskiem mogą kogoś oskarżać czy poniżać - tłumaczy
"Celem blogów jest poszukiwanie prawdy", to ciekawe stwierdzenie socjalistycznej eurodeputowanej, oznaczałoby, że na blogu nie wolno umieszczać swoich przemyśleń i swojego poglądu na daną kwestię, ale trzeba pisać "prawdę". Pytanie, kto oceniałby takiego niecnego blogera, który zdaniem przedstawicieli państwa napsiał nieprawdę? I na podstawie czego?
Wiadomo, że dla urzędników państwowych prawdą jest np. wyrok sądu. Jeśliby odnieść proponowane zmiany, to co one mogłyby oznaczać? Czy ktoś ma prawo napisać na blogu, że Wałęsa to wg. niego Bolek?
Drugą niepokojącą informację przywołuje "Rzeczpospolita":
http://www.rp.pl/artykul/153063.html
Już nie tylko reżimy dyktatorskie kontrolują zawartość stron WWW. Coraz częściej robią to państwa demokratyczne. W sieci wrze.
Wielką burzę wywołał projekt ustawy przyjętej kilka dni temu przez szwedzki parlament. Nazwano ją „prawem Orwella”. Agencja rządowa będzie mogła dzięki niej kontrolować pocztę elektroniczną Szwedów.
(...)
O cenzurze mówi też Unia Europejska. Pod koniec ubiegłego roku komisarz sprawiedliwości i bezpieczeństwa Franco Frattini osobiście wezwał dostawców usług internetowych, by blokowali dostęp do stron, które uczą, jak konstruować bomby. W Wielkiej Brytanii szefowa MSW Jacqui Smith wzywała do zwalczania stron terrorystycznych. Dziś w Wielkiej Brytanii proponuje się stworzenie wielkiej państwowej bazy informacji o wszelkich połączeniach dokonywanych przez Internet.
"Prawo Orwella" dobra nazwa, jeśli stworzyli ją politycy ze Szwecji, to podziwiam ich ironiczne poczucie humoru. Oba sygnały należy wziąć pod uwagę, gdyż w połączeniu z nawoływaniami niektórych rodzimych polityków do powtórnego wprowadzenia cenzury powstaje obraz raczej nieciekawy. Okazuje się że polityczne elity bardzo nie lubią internetu, bardzo nie lubią "niewłaściwych" komentarzy na swój temat. Nie tak dawno kontrola internetu była czystym si-fi, obecnie przy różnego rodzaju algorytmach wyszukiwawczych, śledzących i lokalizacyjnych może się wkrótce okazać, że nie jest żadnym problemem ustalić kto jest konkretnym blogerem, gdzie pracuje, gdzie mieszka, z kim mieszka. Wystarczy podstawa prawna, niewinny przepisik, o tym że np nie można obrażać ludzi za pośrednictwem bloga.
Tyle z bloga cameela.
Nie sądzę, aby pani Mikko i jej koledzy sobie temat odpuścili.
Teraz, łapami pismaków z Dziennika, przygotowują grunt do nowego podejścia.
Kolejne teksty "dziennikarzy" Dziennika, których autorzy martwią się o wszystko poza prawdą i pseudodebata, której uczestnicy nie wiedzą o blogach nic i mieszają jedną z najlepszych blogerek z internetowymi trollami, utwierdza mnie w tym podejrzeniu.
Moderatorzy tej akcji w nosie mają katarynę i nasze głosy.
Oni realizują jakieś zadanie.
Chciałbym się mylić, ale poszukiwania w google raczej nie skłaniają do optymizmu.
Świetny tekst na ten temat, jedyny (!!!), jaki udało mi się znaleźć w wyszukiwarce Salonu24 zamieścił cameel blisko rok temu.
Znalazły się pod nim tylko dwa komentarze.
Mam nadzieję, że nie będzie mi cameel miał za złe, że oprócz linka wkleję poniżej cały Jego wpis z 24 czerwca 2008.
Blogi są groźne. Bardzo groźne!Bardzo niebezpieczne niusy pojawiły się ostatnio w mainstream'owych mediach.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,5343913, Europarlament_uwaza__ze_blogi_sa_grozne.html
Pierwszym z nich jest informacja o dyskusji, jaka toczyła się w PE, a dotyczyła blogów.
Musi być jasne, kto stoi za blogerami. Najlepiej, by deklarowali to sami blogerzy - uważają europosłowie
Koniec z tym chaosem, koniec z niepodpisanymi blogami, koniec z niebezpiecznymi tekstami, które moga być czytane bez żadnej kontroli władzy.Oczywiście jak to w UE, wszystko w imię naszego wspólnego dobra, przecież wiadomo, że na takim niepodpisanym blogu można natknąć się na niepoprawne politycznie treści, można przeczytać o rzeczach, które eurodeputowani chcieli by ukryć.
Strach.
Popieram pluralizm mediów, szczególnie nowych mediów, których część stanowią blogi. Chciałabym jednak, by było jasne, kto za nimi stoi - wyjaśnia "Gazecie" autorka raportu, estońska socjalistyczna eurodeputowana Marianne Mikko, była dziennikarka. - Celem blogów jest pokazywanie prawdy, lecz niektórzy pod fałszywym nazwiskiem mogą kogoś oskarżać czy poniżać - tłumaczy
"Celem blogów jest poszukiwanie prawdy", to ciekawe stwierdzenie socjalistycznej eurodeputowanej, oznaczałoby, że na blogu nie wolno umieszczać swoich przemyśleń i swojego poglądu na daną kwestię, ale trzeba pisać "prawdę". Pytanie, kto oceniałby takiego niecnego blogera, który zdaniem przedstawicieli państwa napsiał nieprawdę? I na podstawie czego?
Wiadomo, że dla urzędników państwowych prawdą jest np. wyrok sądu. Jeśliby odnieść proponowane zmiany, to co one mogłyby oznaczać? Czy ktoś ma prawo napisać na blogu, że Wałęsa to wg. niego Bolek?
Drugą niepokojącą informację przywołuje "Rzeczpospolita":
http://www.rp.pl/artykul/153063.html
Już nie tylko reżimy dyktatorskie kontrolują zawartość stron WWW. Coraz częściej robią to państwa demokratyczne. W sieci wrze.
Wielką burzę wywołał projekt ustawy przyjętej kilka dni temu przez szwedzki parlament. Nazwano ją „prawem Orwella”. Agencja rządowa będzie mogła dzięki niej kontrolować pocztę elektroniczną Szwedów.
(...)
O cenzurze mówi też Unia Europejska. Pod koniec ubiegłego roku komisarz sprawiedliwości i bezpieczeństwa Franco Frattini osobiście wezwał dostawców usług internetowych, by blokowali dostęp do stron, które uczą, jak konstruować bomby. W Wielkiej Brytanii szefowa MSW Jacqui Smith wzywała do zwalczania stron terrorystycznych. Dziś w Wielkiej Brytanii proponuje się stworzenie wielkiej państwowej bazy informacji o wszelkich połączeniach dokonywanych przez Internet.
"Prawo Orwella" dobra nazwa, jeśli stworzyli ją politycy ze Szwecji, to podziwiam ich ironiczne poczucie humoru. Oba sygnały należy wziąć pod uwagę, gdyż w połączeniu z nawoływaniami niektórych rodzimych polityków do powtórnego wprowadzenia cenzury powstaje obraz raczej nieciekawy. Okazuje się że polityczne elity bardzo nie lubią internetu, bardzo nie lubią "niewłaściwych" komentarzy na swój temat. Nie tak dawno kontrola internetu była czystym si-fi, obecnie przy różnego rodzaju algorytmach wyszukiwawczych, śledzących i lokalizacyjnych może się wkrótce okazać, że nie jest żadnym problemem ustalić kto jest konkretnym blogerem, gdzie pracuje, gdzie mieszka, z kim mieszka. Wystarczy podstawa prawna, niewinny przepisik, o tym że np nie można obrażać ludzi za pośrednictwem bloga.
Tyle z bloga cameela.
Nie sądzę, aby pani Mikko i jej koledzy sobie temat odpuścili.
Teraz, łapami pismaków z Dziennika, przygotowują grunt do nowego podejścia.
Uzupełnienie wpisu
http://www.boingboing.net/2009/03/11/italian-bloggers-cal.html
Mam nadzieję, że tak źle nie będzie
Pawlak na swoim blogu:
"Gazeta aspirująca do poważnej i opiniotwórczej pewnie polegnie na desperackim ataku na blogerkę" - pisze wicepremier Waldemar Pawlak na własnym - nomen omen - blogu w onet.pl. Polityk bezkompromisowo ocenia postępowanie "Dziennika" wobec Kataryny - i dopomina się, by gazeta ujawniła też "anonimowych informatorów".
Wiem, że on ma własne porachunki z Dziennikiem, ale trzeźwo też zauważa w dalszej części, że wiele zależy od moderatorów, a ci właśnie puszczają najchętniej chamstwo
Teorie spiskowe
Co z nimi zrobic?
Ano - robic swoje, bez wzgledu na to ktore i czy w ogole jakies wpadna w ucho.
W razie co Europo - Ameryka Polnocna wyciagnie do was pomocna dlon, a i niezle przy tym zarobi, wiec - z pewnoscia d a s i e zalatwic wam blogowanie poza wszedobylskimi lapami Eurokolchozu( koniec swiata, jezeli juz nawet ja uzywam takich sformulowan!:)
Kaska
@Ufka
@Pyzol
Z braku czasu - akurat wychodzilem do pracy - nie moglem zglebic tematu. Teraz zreszta, juz z pracy:), nie bede mogl zbytnio dyskutowac.
Faktem jest, ze podobne dyskusje odbywaly sie juz w Szwecji i ktos je co jakis czas na nowo uruchamia.
Kompletny bezwstyd manipulatorow z Dziennika swiadczy, moim zdaniem, o tym, ze tu chodzi o cos wiecej.
Ci ludzie swiadomie umieszczaja kataryne w jednym szeregu z jakimis zdziffkami. Swiadomie piszac o niej cytuja jakis internetowych debili.
Manipuluja, jednym slowem.
Dlatego mysle, ze oni realizuja zlecenie.
A ze niektorym z nich zalazla kataryna za skore, realizuja zadanie z przyjemnoscia.
Traube
Pozdr
@Autor
Mnie od początku wydawało się że ta sprawa ma jakiś szerszy wymiar.
Zaciekłość, z jaką coraz to nowi dziennikarze Dziennika brną w dalsze robienie z siebie idiotów pozwala domniemywać, że nie chodzi tu tylko o jakieś osobiste, ambicjonalnej natury porachunki ze sferą blogerską, ale o realizację czyjegoś dużego zlecenia.
I że być może to tylko przygotowywanie opinii publicznej do przedstawienia rozwiązań prawnych mających na celu kneblowanie internetu.
Zastanawia też udział w tym spektaklu Waldemara Kuczyńskiego, prominentnego blogowego propagandysty salonu.
I Passenta.
"Wszystkie ręce na pokład", tym razem dla położenia tamie wolności słowa w Sieci...?
@Pyzol
Z "wyciekniętego" ostatnio "Domestic Extremism Lexicon" wyprodukowanego przez Homeland Security:
http://www.tdbimg.com/files/2009/04/30/-hsra-domestic-extremism-lexicon_165213935473.pdf
alternative media (U//FOUO) A term used to describe various information sources that provide a forum for interpretations of events and issues that differ radically from those presented in mass media products and outlets.
Wystarczy żeby blogi typu Kataryna uznać za ekstremizm.
Pod względem rozwiązań prawnych USA jest daleko do przodu w kwestii kneblowania i inwigilacji. Patriot Act był tylko wstępem.
W Kanadzie też nie lepiej, Human Rights Commission i Richard Warman już parę blogów skasowali.
pozdro
@Free Your Mind
tu się z Panem nie zgodzę. Zwykli ludzie mają przyklaskiwać.
@Red Pill
@uchachany
@ Traube
Widziałam od początku, że jest to jeden z sygnałów, by miec się na baczności. Bo nam się może wydawać, że to jest tylko nasze małe podwórko i że to taka nasza mała "afera". Myślę, że nie doceniamy tych, którzy zwykłych, szarych ale myślących ludzi chcą uciszyć. A jak to się mówi - od łyczka do rzemyczka. A działania Dziennika pięknie się wpisują w taki scenariusz.
Nawet sami się nie obejrzymy, jak bedzie się nam wszczepiać chipy, (w ramach walki z terrorzymem i zagrożeniami, oczywiście). A jak ktoś będzie władzy zbytnio podskakiwał, no to chipka odłączą. A wtedy to można będzie się zaszyć w norce i czekać aż nastanie "koniec".
Prosze wybaczyć ten histeryczny ton. Ale zaczynam ostatnio przecierać oczy ze zdumienia, widząc jak wszytsko zaczyna się zkładać w jedną całość.
Moje pytanie jest tylko takie: co my możemy zrobić, żeby nie dać się stłamsić? Czy mamy jakąś szanse na to, by nie dać się zniewolić do końca?
Pozdrawiam serdecznie!
A.C.
@Red Pill
Ba, jest nawet preferowane na forach przez moderatorów (ktoś robił takie badania). Wystarczy wejść na fora GW czy Onetu.
Groźna jest antyestablishmentowa merytoryka.
http://gowator.salon24.pl/107336,list-otwarty-blogera-do-osob-popierajacych-apel-dziennika#comment_1441555
Sam mam pewne doświadczenia w tym względzie: kiedyś sporo pisywałem na Onecie, i jak zaczęła się tam antykacza krucjata Matki_Kurki spróbowałem z nim polemiki. Pierwszy post, długi i merytoryczny został przepuszczony. Oczywiście Matka_Kurka nie odniósł się do niego. Wszystkie następne były banowane, mimo że każdorazowo byłem zalogowany. Więc dałem sobie z tym spokój.
Natomiast przechodziły w dowolnej ilości wszystkie krótkie bluzgi antykurkowe i oczywiście głosy jego chwalców.
Świadczyłoby to o tym, że jegomość ów dostał regularną medialną "kryszę" od walterowni na swoją działalność.
Co nasuwa dość oczywiste wnioski.
@NiegdysiejszyBlondyn
Mają chleb i igrzyska (telewizję) to niech klaszczą nam - władcom świata, bo jak nie - to wyślemy ich na białe niedźwiedzie lub do psychiatryka.
Nikt normalny nie może być przeciw rządom miłości.
Pozdrawiam
Autor
Do tej pory kiedy platformy blogierskie i fora zwłaszcza te niecenzurowane odwiedzała nieliczna grupa internautów sytuacja była pod kontrolą i nie stanowiła zagrożenia.
Teraz gdy czytelnictwo prasy i oglądalność wiadomośći w TV drastycznie spada a rośnie znacząco ilość odwiedzin na witrynach w tym i na tych niepoprawnych politycznie ,sytuacja staje się niebezpieczna.Młode umysły zaczynają uciekać im spod kontroli.
Nie przyniosły rezultatu ataki hakerów na niepoprawne strony ,one po krótkiej przerwie wracają do sieci.Razwiedka i eurokołchożnicy ruszają do ataku.Chcą wziąść przykład z Chin,tam się już to sprawdziło i skutecznie ocenzurować dostęp do internetu i jeżeli tego nie wprowadzą oficjalnie to zrobią to tylnymi drzwiami choćby pod pretekstem walki z terroryzmem.
Myślę,że w niedługim czasie należy spodziewać się ataku terrorystów w Europie i pokazania w mediach roli jaką w ich przygotowaniach odegrał internet,
Tfu..na psa urok obym tylko nie był złym prorokiem.
dobrze ze to przypomniales
@ Traube
przeszkadzaja, no i sa konkurencyjne dla zawodowej kasty pismakow
dziekuje za przypomnienie tego waznego textu!
pozdrawiam
@Ida Marcowa
Chyba niewiele.
Uczyć się technik informatycznych w celu zacierania tropów...?
Ba, kiedyż tu trwa ciągły wyścig miecza i tarczy i algorytmy śledzące również są coraz doskonalsze.
A poza tym trudno wymagać od ludzi niezwiązanych zawodowo z informatyką, ale mających coś do powiedzenia na forach czy blogach by ową wiedzę musieli zdobywać dla zapewnienia sobie bezpieczeństwa.
Jeszcze bardziej ograniczyłoby to krąg "szerzących nieprawomyślność" oraz ich czytelników, i o to być może chodzi.
Jedyne szanse upatruję w działalności stricte politycznej, tj. w wywieraniu nacisku na polityków by się na takie rozwiązania nie poważyli zdecydować.
Ale i to nie jest proste - wymagałoby to i samoorganizacji, i odpowiedniej liczebności takiego nacisku.
Zaś niestety tzw. "dominująca większość" obejrzy sobie kolejną edycję "tańców z małpami", dowcipasów Majewskiego, bluzgów Palikota, rąbnie piwko, pożre chipsy i pójdzie spać :).
I sprawy publiczne są jej nader obojętne.
Cały mainstream polityczno-medialny usilnie pracuje nad tym, by owa większość była właśnie taka. Dla własnego bezpieczeństwa...
I wcale bym się nie zdziwił
Myślę, że o tyle o ile jesteśmy "bezpieczni" o ile istnieje sam swobodny dostęp. Cenzura jest rzeczą do przejścia.
Poza tym, Leski nam zorganizuje kursik na temat druku bibuły i wrócimy do starych dobrych sposobów :))
pzdr
Traube
Czy ciekawostką nie będzie obecnie dla Państwa poniższy tekst Czubkowskiej???
http://www.press.pl/press/pokaz.php?id=1630
@ Traube
(Oby - sierot!)
We wrześniu prawdopodobnie UE zajmie się tzw. Pakietem Telekomunikacyjnym, by jednak umożliwić odcinanie od sieci niepokornych bloggerów / internautów.
Mimo klęski na poziomie europejskim czerwona tradycyjnie Francja wprowadziła własne prawo tego typu, na poziomie kraju.
Teraz można to zrobić za pirackie ściąganie plików.
Chodzi im jednak o to, by w ogóle można było odcinać, bez wyroku sądowego!
Taka kataryna, przykładowo, może wtedy być zmuszona korzystać wyłącznie z kawiarenek internetowych, bo będzie na czarnej liście.
Wojna trwa.
@ponazwisku
Wydaje mi się, że jest wielu blogerów bardziej godnych zaproszenia, zatem grzecznie podziękuję.
Przyznam, że nie znam bliżej poglądów PW. To, co wyrywkowo bardzo, przeczytałem wskazuje na naprawdę spory potencjał.
Szkoda, że tak wiele energii marnuje on na bezsensowne prowokacje.
Pozdrawiam,
PS. Nie podobało mi się szturmowanie S24 z takimi prowokacjami właśnie. Równie uparcie "donosiłem":)
I to cała moja aktywność w tej sprawie.
@ Traube
http://bit69.salon24.pl/107104,jak-dorwali-kataryne-czyli-blue-taxi-r-zielinskiego
jako jedną z wersji do rozważenia
A co do spodziewanego, i to wkrótce, ataku na internet, to uważam, że nastąpi jeszcze w tym roku z poziomu europejskiego.
Nie udało się przeprowadzić dyrektywy w tzw. Pakiecie Telekomunikacyjnym, która umożliwiałaby odcinanie od sieci za nieprawomyślność (oficjalnie za nielegalne ściąganie plików, ale sprawa jest rozwojowa).
Jesienią spodziewane jest ponowne podjęcie tematu.
Że nie porzucono go, widać choćby po tym, że Francuzi jednak mogą blokować, na razie na mocy prawa krajowego.
A były już pomysł, i to polski, żeby obowiązkowo podawać do MSWiA dane autorów stron odnawianych częściej niż bodaj raz na pół roku.
Podobnie życzy sobie Eurosojuz.
I nie sądzę, by przejął się jednorazową porażką, dość spojrzeć na Irlandię?
Czy nie proszono jej już raz, żeby się zastanowiła ponownie nad Niceą?
A jak to wygląda z Traktatem Lizbońskim?
Knebel na internet też będzie rozważany, rozważany na różnych poziomach: prawnym i represyjnym, a ponadto - technologicznym.
W Chinach, póki co, się udaje.
I to dzięki europejskiej technologii.
out of topic
pozdrawiam