czwartek, 9 grudnia 2010

23.10.2008 17:46

Polskie Sądy są jak FIFA...

Nikt rozsądny nie jest w stanie zrozumieć oporu FIFA przed zastosowaniem zapisu filmowego przy rozstrzyganiu sytuacji spornych.


Innowacyjne pomysły tej instytucji to dodatkowych dwóch sędziów przy liniach bramkowych itp. michałki. Wszystko, byle nie obiektywny zapis, który sprawdza się w wielu innych dyscyplinach sportu.

Człowiek rozsądny zdaje sobie sprawę, że panom z FIFA musi chodzić o różne inne historie, ale na pewno nie o sprawiedliwą ocenę meczu piłkarskiego.

Czy inaczej jest z polskim wymiarem sprawiedliwości?

Słynie on z rekordowej średniej czasu trwania procesu. Grudniowi generałowie to tylko kropla w morzu, raczej typowa niż wyjątkowa dla polskiego sądownictwa.

Refleksje moje dotyczą wprawdzie okresu, kiedy z prokuraturą i sądem miałem na codzień do czynienia jako biegły psychiatra, ale nawet ostatnie dyskusje na Salonie, tudzież lektura prasy, świadczą, że niewiele się przez ostatnie lata zmieniło.

W dyskusji pod jednym z tekstów Krzysztofa Leskiego opisałem uproszczoną wersję jednego z moich szwedzkich doświadczeń:

Około 4-ej rano zostałem obudzony przez syna, który zaniepokojony jakimś hałasem zauważył lumpa rozbijającego okno do zamykanego na noc budynku stacji kolejowej. Mieszkaliśmy wówczas w odległości ok. 100 m od dworca, a po drodze była tylko szeroka szosa. W półśnie powiedziałem synowi żeby zadzwonił na policję. Przyjechali po kwadransie i zwinęli chuligana. Po kilku miesiącach odbywał się proces. Okazało się, że facet miał więcej grzechów na sumieniu. Syn był w Polsce. Zeznawać musiałem ja. Wyjaśniłem, że z racji obowiązków zawodowych jazda 45 km do Sądu byłaby dla mnie sporym kłopotem. Dla Sądu było jasne, że mogę zeznawać przez telefon. Umówiliśmy orientacyjnie godzinę. I zeznawałem.

Głównym świadkiem był mój syn, ale on nie mógł zeznawać, ponieważ przebywał w Polsce, a w Polsce zeznania przez telefon nie są dopuszczalne i dlatego Szwedzi nie mogli z tej formy skorzystać, choć syn deklarował, że chętnie na pytania odpowie.

Setki razy, już w Szwecji, brałem udział w rozprawach w związku z przymusowym leczeniem psychiatrycznym i sądowo-psychiatrycznym.

Bywa, że przebywający na przepustce pacjent nie chce przyjeżdżać do szpitala na rozprawę sądową. No problem. Wystarczy, że poinformuje sąd i, w większości spraw, wystarcza kontakt telefoniczny. Chcą wiedzieć wcześniej, bo trzeba zestaw głośnomówiący przygotować.

W Polsce jeździłem, wraz z drugim biegłym psychiatrą oraz z psychologiem, do różnych Sądów. Czasem nawet 200 km w jedną stronę.

Zadawano nam sakramentalne pytanie, czy podtrzymujemy pisemną opinię. Czasem jakiś adwokat wyskakiwał z dyletanckimi pytaniami w stylu „czym jest schizofrenia?”. Bardzo rzadko pytania były sensowne, a jeszcze rzadziej takie, żeby wymagały naszej obecności na Sali rozpraw.

Listowna prośba o uzupełnienie opinii czy o wyjaśnienie jakiś wątpliwości kosztowałaby parę złotych. Telefon podobne grosze. Sądy wolały jednak mieć nas na miejscu, bo „adwokat może w ostatniej chwili coś tam...”

Z ociąganiem, ale jednak, płacili potem trójce biegłych za dojazd, za dodatkową opinię ustną itp.

Kiedyś nie chcieli zapłacić gdyż podtrzymaliśmy opinię pisemną, „a płaci się wtedy, gdy biegli wydają opinię nową”J

Tym, że nasza nieobecność ma jakieś znaczenie dla kilkudziesięciu pacjentów na oddziałach nikt się w sądach nie przejmował.

Kilku moich szwedzkich kolegów pisze opinie dla sądów.

Opinie nie tracą chyba na wartości dlatego, że są pisane przez jednego, a nie przez dwóch psychiatrów.

I jeszcze nie słyszałem, żeby któryś z nich musiał jechać do Sądu.

W domu, w Polsce, miałem specjalną szufladę w biurku na akta spraw. Prawie zawsze były to oryginały akt. Tak, jakby nie istniały kserokopiarki.

Oczywiście, śledztwa stały w tym czasie w miejscu. Bywało, że jakiś niespokojny prokurator akta owe wypożyczał. Komplet akt przesyłano także w sprawach o przestępstwa gospodarcze. Kilka tomów różnych faktur itp. plus kilkanaście interesujących biegłych kartek z zeznaniami.

Sąd jest w polskim prawie „najwyższym biegłym”.

Ale ów najwyższy biegły nie potrafi sobie poradzić z problemem faceta, co to piętnaście lat temu wylądował na izbie przyjęć jakiegoś szpitala psychiatrycznego, wypisany po wytrzeźwieniu z rozpoznaniem upojenie proste, a potem kontynuował swą przestępczą działalność. Do każdej sprawy sądowej, a proszę mi wierzyć, że tacy goście potrafią mieć spraw kilkadziesiąt, jest badany przez psychiatrów. Bo był w szpitalu psychiatrycznym.

Fakt, że za każdym razem opiniowany był jako zdrowy nie ma znaczenia. Dla adwokata to joker, którego żaden sędzia nie powali prostym przypomnieniem poprzednich opinii i propozycją, aby – jeśli opinia będzie taka jak zwykle – podejrzany lub adwokat sami płacili rachunki biegłych. Zresztą, wielu z tych gości wścieka się przy kolejnych badaniach, bo nawet oni rozumieją ich bezużyteczność.

Na porannych odprawach w moim szpitalu, składającym się z dwóch klinik oddalonych od siebie o 45 km, siedzimy przed dwoma monitorami. Na jednym jesteśmy my, a na drugim koledzy z drugiej kliniki.

Czytając o kolejnych odwołanych z błahych powodów rozprawach w Polsce, zastanawiam się, czy naprawdę jest niemożliwe, żeby ten czy ów generał lub inny bandyta, mogli zeznawać np. z budynku sądu w swoim mieście jeśli „stan zdrowia” nie pozwala im na podróż koleją?

U Moniki Olejnik mogą i jest OK, a w Sądzie już nie?

Każdy kto wysłuchał aktu oskarżenia wielokrotnego gwałciciela czy złodzieja samochodów, tych kolejnych „o przestępstwo z art...w związku z art...wspólnie i w porozumieniu z (tu te same dwa czy trzy nazwiska kilkadziesiąt razy)” wie, jak piramidalna to strata czasu.

Nikt mnie nie przekona, że ma jakiekolwiek znaczenie dla praw oskarżonego fakt, że prokurator będzie to przez pół godziny czytał zamiast streścić w kilka minut odsyłając do tekstu dostępnego wszystkim stronom.

W ramach takiej logiki, zdarzyło mi się badać faceta, który dokonał kilkudziesięciu włamań do samochodów w przeciągu paru miesięcy, załóżmy od maja do października. Wybijał szybę i kradł radio. Wydaliśmy opinię, że jest poczytalny. Po paru tygodniach znowu go przywieźli. Okazało się, że wyszło na jaw iż w sierpniu ukradł jeszcze jedno radio. Nie było tego czynu w spisie owych kilkudziesięciu, a zatem nasza opinia nie obejmowała tego zarzutu.

Nazwanie idiotą kogoś kto poddałby w wątpliwość poczytalność owego gościa akurat w odniesieniu do tego radia, byłoby określeniem łagodnym. Prokuratura wolała jednak zapłacić blisko 200 złotych za kolejną opinię niż kazać ewentualnemu idiocie puknąć się w głowę.

Nie jestem prawnikiem i nie znam się na kpk.

Wiem, że wiele spraw niemożliwych do rozwiązania w Polsce, zostało dawno temu rozwiązanych gdzie indziej.

Chyba, że tak jak z FIFA, komuś tam zależy na tych furtkach chroniących rzekomo czyjeś prawa.



@autor
"Nie jestem prawnikiem i nie znam się na kpk" Racja. Pretensje w sprawach wskazanych w poście to raczej autor by raczył skierować do twórców aktualnie nam panującego kodeksu, co oczywiście nie wyklucza, że gdzieś tam w jakiś sprawach sądy dają d...y, podobnie jak, prokuratorzy czy niektórzy psychiatrzy.
MASSARAKSZ 0 121
23.10.2008 18:02 zablokuj link nadużycie usuń odpowiedz

@MassarakszOczywiście, że nie znam kpk. Byłem za to ofiarą nieudolnych procedur z niego wynikających. Poza tym wybacz, ale napisałem nie o sprawach jednostkowych. Przez kilkanaście lat brałem udział w opracowywaniu setek opinii sądowo-psychiatrycznych. Spora część mojego i moich kolegów życia zawodowego się wokół tego kręciła, więc nie są to tylko moje doświadczenia. Poza tym, to nie są pretensje tylko sugestie możliwych rozwiązań. Jeśli widzisz ich niedorzeczność wynikającą z mojej nieznajomości kpk, to napisz proszę.
TRAUBE 37 3239
23.10.2008 18:08 zablokuj link nadużycie usuń odpowiedz


Autorze
JEŚLI CHCE SIĘ ŁOWIĆ RYBY W MĘTNEJ WODZE TRZEBA ŻYĆ Z REKINEM W ZGODZIE Tak FIFA czy UEFA chcą mieć wpływ na mecze W sytuacyj dzisiejszej sędzia to ostatnia instancja może wypaczyć mecz i włos mu z głowy nie spadnie A mało tam sędziów w strukturach?? Także wielkie kluby nie chcą tracić kasy z byle fajerem - lepiej na zimne dmuchać A w sądach prawo jest jak pajęczyna bąk się przebije mucha się zatrzyma Przykład z Śledzińską - Katarasińską odpowiedziała za jazdę pod wpływem alkoholu??? A inne sprawy Olewnika FOZZ czy wiele innych Nie oszukujmy się jesteśmy republiką kartoflaną Ameryka jak nic tylko południowa Pozdrawiam
GREG10 0 2362
23.10.2008 19:23 zablokuj link nadużycie usuń odpowiedz

@@Traube
Nie kwestionuje twoich negatywnych doświadczeń z sądami, wskazuję tylko na to, że w postępowaniu karnym sądy w naszym kraju są związane sztywną i formalistyczną procedura, która np. z tego co się orientuje nie przewiduje przesłuchania przez telefon. Nic też na to nie poradzisz, że poczytalność musi być określona co do każdego czynu i nawet jeśli istnieją wcześniejsze opinie co do innych czynów tej samej osoby- konieczna jest dodatkowa opinia. W zeszłym miesiącu widziałem zresztą opinie wydawane w odstępie 2 miesięcy przez różne ośrodki do różnych spraw w różnych sądach co do tej samej osoby . W jednej był w pełni poczytalny,w drugiej rozpoznano schizofrenię paranoidalną. Można tak? Piszesz też, że badani goście wściekają się widząc bezsens kolejnych badań, ale masz chyba świadomość, że jak nie będzie nowej opinii, to będzie to pierwszy argument ich apelacji? Widziałem już zresztą wyroki uchylane tylko z tego powodu, że w toku śledztwa pojawiła sie gdzieś wzmianka, że oskarżony leczył sie odwykowo a sąd nie poddał go badaniom psychiatrycznym. @nołnejm i Traube Sąd może gadać przez komórkę i gada odwołując rozprawy, ale pod warunkiem, wyobraźcie sobie, że wtedy kiedy ma numer tej komórki, co wpisane w protokół przesłuchania ze śledztwa zdarza się raz na 30 spraw. Słowem, można się czepiać sądów, i jak wszystkich instytucji w naszym kraju jest za co, ale część pretensji można chyba zarezerwować dla odpowiedzialnych za taki kodeks postępowania karnego jaki mamy. Trzymając się sportowych przykładów autora, jak obecne przepisy FIFA nie przewidują badania zapisu video, to chyba nie będzie miał o to pretensji do sędziego prowadzącego mecz e II ligi? Pozdrawiam
MASSARAKSZ 0 121
23.10.2008 20:28 zablokuj link nadużycie usuń odpowiedz

@Massaraksz
No, to chyba się rozumiemy. Ja konstatuję fakty świadczące o niedorzeczności procedur. Dlatego np. piszę o jednym biegłym w Szwecji wobec dwóch w Polsce. Do tego ten szwedzki wystarczy iż napisze, a polscy - obowiązkowo obaj - muszą dodatkowo marnować czas na przyklepywanie tego co napisali ustnym potwierdzeniem. W Sądach i prokuraturach pracują ludzie, którzy mogą, gdyby tylko chcieli, postulować zmiany niedorzecznych i przestarzałych przepisów. Sąd powinien mieć prawo odrzucenia wniosku o kolejną opinię sądowo-psychiatryczną, jako niecelowego, z odwołaniem się do piętnastu poprzednich. Jeśli się orientujesz jak zostaje się w Polsce biegłym, nie powinieneś się dziwić, że opinie są takie, jakie są. Sądom na ogół nie przeszkadza, że opinię wysmażyło dwóch świeżo upieczonych specjalistów. Baaardzo rzadko prosili o doświadczonych biegłych, bo sugestie kto ma opiniować też się nie mieszczą w jakiś tam zasadach. Ale już to, że opiniuje byle kto, tak. Na pożarnictwie się nie znam, ale lektura kolejnej opinii tego samego biegłego, odn. podpaleń w tym samym czasie i okolicy, skłoniłaby mnie do pogonienia go na cztery wiatry. Najpierw na kilku stronach w każdej opinii omawiał istotę ognia, aby potem opiniować, że przyczyną było zwarcie w sieci, jeśli w stodole był prąd, a podpalenie, jeśli prądu nie było. A wszystko w sprawie ewidentnego piromana, kiedy prości chłopi rozumieli, że jakiś dureń im stodoły podpala. A Sąd zlecał i bezmyślnie płacił. Nie trzeba znać kpk żeby zrozumieć głupotę:) Pozdrawiam,TRAUBE 37 3239
23.10.2008 20:49 zablokuj link nadużycie usuń odpowiedz

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz